wtorek, 29 listopada 2011

Za dużo

Za dużo się dzieje by opowiadać. Ze mną. Z Frankiem. Z rodzicami.
Nadmiar wrażeń przyprawia mnie o zawrót głowy - a to, jak wiadomo, jest pewna dolegliwość. A jak mi coś dolega, to buczę. Chodzę i buczę.
Może jutro zbiorę się w sobie i napiszę coś więcej.  

środa, 23 listopada 2011

Długa seria

Wczoraj było o śniegu, a dziś będzie o prezentach.
Mama w tym roku była bardzo grzeczna, dlatego Św. Mikołaj obdarował ją z dość sporym wyprzedzeniem. Nie pod choinką, a w reklamówce znalazła cyfrową lustrzankę, która od pierwszych chwil znalazła się w bardzo intensywnym użyciu. 
Poniżej spora próbka. 



























wtorek, 22 listopada 2011

Jingle bells, czyli pada śnieg.

Za oknem znowu słońce, a ja marzę o śniegu. 
O wirujących gwiazdkach, o miękkim puchu dookoła i zwisających mroźnych kłach. 
Dziś - by choć trochę poczuć ten klimat - sprawiłam sobie namiastkę w postaci... cukru pudru. 
Rozsypałam nieco... nieco ponad szklankę w salonie i zaczęłam dreptać po nim, kręcąc się w kółko. 
Z oczywistych względów dokumentacji foto brak - ja pośpiesznie wzięłam nogi za pas i czmychnęłam do swojego pokoju, a mama chwyciła za odkurzacz by zająć się "brudną robotą".

poniedziałek, 21 listopada 2011

wtorek, 15 listopada 2011

Pan Francisco

By nas wesprzeć towarzysko
I rodzinnie - ponad wszystko
Przyszedł całkiem spodziewanie
Wcześniej siedząc długo w mamie
Kto to taki? - Pan Francisco!

niedziela, 6 listopada 2011

piątek, 4 listopada 2011

W promieniach listopadowego słońca

Jakkolwiek dziwnie to brzmi... Bo listopad? I słońce? Eeee to chyba niemożliwe w naszej szerokości geograficznej...
A jednak! 
Zamiast szaroburej pogody mamy feerię jesiennych barw skąpanych w słonecznym blasku.
Z pierwszym porannym promykiem, który wpadł przez okno, mama chwyciła za aparat i zaczęła pstrykać raz za razem. A ja dzielnie pozowałam. Poniżej skromna próbka dzisiejszego fotograficznego szaleństwa. 









środa, 2 listopada 2011

Rymy naprędce składane

Cztery strupy, jedna szrama,
Jestem znów poobijana!
Guz, otarcie, siniak wielki,
Toż to cena za me gierki-
Za bieganie, za tarzanie,
Uderzanie, popychanie,
Za kopniaki, silne ciosy
Prosto w misiowate nosy!

I na krzesła się wspinanie,
Na poduchy się rzucanie,
I chodzenie po omacku
Niebezpieczne to jest,  bratku.
Lecz nie dla mnie mdła zabawa,
Lalki, klocki - prosta sprawa! -
W kosz lądują albo w kącie
Mych pomysłów już się bójcie!

By uprzedzić ewentualne pytania i prośby - zdjęć powypadkowych tzn. pozabawowych NIE będzie. Opieka społeczna i życzliwi czuwają a mi dobrze z moimi rodzicami. Póki co :D