wtorek, 22 listopada 2011

Jingle bells, czyli pada śnieg.

Za oknem znowu słońce, a ja marzę o śniegu. 
O wirujących gwiazdkach, o miękkim puchu dookoła i zwisających mroźnych kłach. 
Dziś - by choć trochę poczuć ten klimat - sprawiłam sobie namiastkę w postaci... cukru pudru. 
Rozsypałam nieco... nieco ponad szklankę w salonie i zaczęłam dreptać po nim, kręcąc się w kółko. 
Z oczywistych względów dokumentacji foto brak - ja pośpiesznie wzięłam nogi za pas i czmychnęłam do swojego pokoju, a mama chwyciła za odkurzacz by zająć się "brudną robotą".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.