czwartek, 16 czerwca 2011

Lato (brrrr!) z komarami, lato swędzące bez przerwy

Komarów u nas - że ho ho! I to takie dorodne, jak mało gdzie. Mama mówi, że jak długo żyje (a z tego co się orientuję, to żyje już baaaardzo długo; dłużej żyje tylko tata i diplodok) to nie widziała takich bestii - mają po kilka centymetrów długości, do tego długaśne nogi i wielkie skrzydła. 
Wyglądają przerażająco. 
Tak bardzo, że mimo mojej ogólnej odwagi - bardzo się ich boję. 
I to nawet tych martwych! 
Na sam widok wykrzywiam buzię, zaczynam jęczeć i uciekam do mamy.
A ta się cieszy - bo ma pewność, że komara nie wezmę do buzi i nie zjem. 
Ta radość to całkiem uzasadniona, bo... Nie chwaliłam się ostatnio, ale w temacie kulinarnych eksperymentów mam na koncie dość ciężkostrawne pozycje... Na przykład (uwaga! nie próbujcie tego w domu!) - listwa przypodłogowa... ukruszony mur beton... mamine włosy... koty podłogowe... puzzle piankowe... i kilka innych ciekawych "dań".
Na szczęście mam na tyle odporny układ pokarmowy, że żadne nieciekawe przypadłości mnie nie dopadły po spożyciu :) 

2 komentarze:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.