środa, 22 czerwca 2011

Ale to już było

Cokolwiek przychodzi mi do głowy, to okazuje się, że już było. A ja bardzo nie lubię się powtarzać. Ale niestety - takie są fakty - dni upływają mi bardzo podobnie: całymi dniami spaceruję po domu, odkrywając coraz to kolejne zakątki, z których istnienia dotąd sobie nie zdawałam sprawy. 
W domu nerwowa atmosfera, którą mama podgrzewa swoimi postękiwaniami. Tata co rusz ucieka na budowę, żeby pilnować majstrów. I tak się kręci.
Ja wypróbowuję nowe smaki - dziś na przykład eksperymentowałam z kostką mydła lawendowego, którą do połowy wepchnęłam sobie do paszczy. Mama najwyraźniej się przeraziła i krzyczała, że niedobre, ale mi smakowało. Ba! Nawet się oblizałam.
Kolejny ząb mi się przebił.
Miewam humory.
Nauczyłam się rzucać ze złości na podłogę i gryźć meble.
Wygrzebałam maminy masażer do pleców i często z niego korzystam.
A tak poza tym, to już nic.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.