wtorek, 5 kwietnia 2011

Koń na zająca...

Nie, nie - to nie nowy wymysł Znakomitej Polskiej Rzeźbiarki (bo wówczas brakowałoby jakiejś świni, kaczki i chrabąszcza, co by dopełnić całość). To mój prezent wielkanocny, z którym rodzice nie wytrzymali do Świąt i wręczyli mi go przed kilkoma dniami. Stwierdzili bowiem, że skoro Święta spędzamy u Dziadków, a oni mieszkają daleko, przez co szykuje się spora wyprawa z mnóstwem bagażu, a konik raczej niemały, to rezygnują z niepotrzebnego wożenia go w tę i z powrotem. Dalej stwierdzili, że skoro i tak zamierzają mi go dać przed czasem - to czy to będzie 21. czy 1. kwietnia - to nie robi różnicy, bo ja i tak jeszcze nie kumam dat. 

Powiem tylko: i bardzo dobrze! 
Bo kucyk REWELACJA.

Muszę się pochwalić, że on to zwykły nie jest. Jest multifunkcyjny.
Teraz służy jako konik na biegunach, gdyż ma specjalną płozę i podpórki pod nóżki. Za dwa-trzy miesiące trzeba mu będzie wepchać kijek tam... no wiadomo... i wtedy stanie się jeździkiem. Za kolejne kilka miesięcy (ku uciesze konika) będzie można wyciągnąć mu kijek z tyłka i wówczas posłuży jako pchacz. A na ostatnim etapie, zdejmie się podpórki pod stópki i zamontuje ułaha pedały dwa (które aktualnie chowają się pod moim siedzeniem) - i stanie się rowerkiem!

Dla ciekawych (i nieciekawych również) - konik wygląda tak:
Zdjęcie pochodzi ze strony producenta: www.smoby.com


Pierwsze kilka dni oswajałam się z tym dzikim zwierzęciem i próbowałam nauczyć się odpowiednio kiwać, co by nie wykorzystywać rodziców jako siły napędowej. I udało się! Od wczoraj bujam się jak oszalała. Na szczęście mam pasy zabezpieczające, przez co się nie zrypię na glebę.

Oczywiście rodzice, przy okazji, znów zapragnęli zrobić ze mnie małpę - mama wygrzebała ze starego pudła równie stare tatowe ciemne okulary z pekaesami (by sobie tymi pekaesami lepiej kółko załatał!!!), ale na szczęście moja konsekwencja w ich ściąganiu była tym razem większa niż mamy w ich zakładaniu i po prostu sobie nie pozwoliłam na takie wygłupy. No!

I to tyle by było na dziś.
Niebawem pewnie jakiś mołszon pikczer z moich jeździeckich wyczynów się pojawi, a ja tymczasem odpatatajowuję!
Adios amigos! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.