Parę dni temu odkryłam nowy sposób patrzenia na świat - do góry nogami!
Siedząc na tatowych kolanach, gwałtownie odchyliłam się w tył. Wyglądało niebezpiecznie, ale tata mnie trzymał tak mocno, że nic absolutnie się nie stało.
A było - śmiesznie!
Podłoga była na suficie. Sufit na podłodze. Mama miała zamiast nóg - ręce, a w miejscu rąk - nogi (nie wspomnę o tym, gdzie była głowa!).
Tak mi się to spodobało, że po chwili znowu fiknęłam do tyłu.
I jeszcze raz!
I kolejny!
I jeszcze raz!
I kolejny!
A dziś z mamą przez pół dnia trenowałyśmy wygibasy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.