czwartek, 18 listopada 2010

Bawmy się, Sezamku!

Za oknem szaruga. Nic się nie chce. Nawet internet odmawia posłuszeństwa i nie chcę się przebijać przez chmury (bo my mamy taki, co lata). Cud, że w ogóle udało nam się tu wejść... 
W takie dni mama musi się mocno wytężać, żeby mnie zadowolić. Nie wystarczy grzechotka, nie wystarczy łaskotanie po brzuchu, ani oglądanie książeczek. O nie! Ale jest jedna zabawa, która sprawdza się nawet wtedy, gdy mam ogromniaste chimery - "bawmy się, Sezamku!". Zabawa ta zaczerpnięta jest z bajki o ulicy Sezamkowej, którą strasznie lubię. 
A bawi się w nią tak: 
(podaję przepis dla dwóch osób; przy jednym mówiącym uczestniku należy pamiętać, aby zmieniać głos)

Mama: Ja mówię: "bawmy się", ty mów: "Sezamku"! Bawmy się!
Tata: Sezamku!
Mama: Bawmy się!
Tata: Sezamku!
Mama: Bawmy się!
Tata: Sezamku!
Razem: Łaaaaa!

Czasem tacie trzeba zachęcającego kuksańca w bok, bo niezbyt przepada za tą grą. Może przez to, że trzeba się wspinać na górne rejestry głosu. I pewnie tata myśli, że to niemęskie...
Pogadamy tato o męskości i niemęskości, jak przyjdzie czas na "Małą Syrenkę". Zgadnij, komu wtedy przyczepimy rybi ogon ;D 
Już się nie mogę doczekać!!! 
(Mamę również cieszy ta wizja)

A teraz uciekam dalej bawić się w Sezamka!

2 komentarze:

  1. Oho, wczoraj pomówienia, a dziś groźby.... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. no dobra, mama zostanie Arielką, a Ty tato krabem Sebastianem ;)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.