środa, 27 października 2010

Natłok zdarzeń

Kurczę, tyle się ostatnio dzieje, że aż ciężko mi to wszystko objąć moim małym rozumkiem. Pewnie się powtórzę mówiąc, że z każdym dniem staję się coraz bardziej samodzielna. Ale tak właśnie jest! 

Na przykład wczoraj - leżąc na mojej ulubionej macie zorientowałam się, że nie muszę jak ta kłoda tkwić w miejscu, w którym mama mnie zostawiła. I nie chodzi mi bynajmniej o zataczanie kręgów ani o przewracanie się z plecków na brzuszek i z powrotem (bo to już od dawna potrafię). O nie! Mówię o czymś o wiele poważniejszym - o ruchu przed siebie. Na razie jest bardzo mozolny, powolny, posuwisto-robaczkowy. Ale jest! I już nie muszę za każdym razem wołać mamę, żeby podała mi zabawkę, bo - o ile zabawka będzie w odległości do pokonania o własnych siłach - będę mogła sięgnąć po nią sama. O!

Co jeszcze z nowości? Hm... Niech no sobie przypomnę. A! Już wiem. Jakiś czas temu dostałam kubeczek do picia. Za butelką nigdy nie przepadałam, gdyż wolę naturalne, opływowe kształty (a raczej odpływowe, bo - powaga - przy każdym karmieniu normalnie mam odlot!!!). A taka butla - sama sztuczność. I ŚMIERDZI GUMĄ!!! Jednak z racji mojego dorastania, trzeba było wprowadzić do mojego pitnego repertuaru coś więcej niż tylko mleko. Powiem szczerze, że już się nie mogę doczekać - jak to się nazywało...??? O! Piwo! Tata jak je spożywa, to mruczy z zadowolenia, stąd przypuszczam, że to coś dobrego. Ale znowu mi się zeszło na manowce... Wrrrróć! No więc jak nie samo mleko, to co? No soczki. Jak nie butelka - to rzeczony kubeczek. 
Kubeczek ma dzióbek z malutkimi otworkami, z których powolutku wycieka picie. O ile wcześniejsze próby kończyły się przemoczeniem ubranka, o tyle wczoraj udało mi się poskromić strumienie i nie uronić kropelki (mama tu mi coś mówi, że jak już dostanę to upragnione piwko, to ta umiejętność okaże się niezwykle cenna).

I to by było tyle na dziś. Uciekam zdobywać kolejne sprawności! Pa!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.