czwartek, 13 stycznia 2011

W skrócie

Wiele się ostatnio wydarzyło. oj, wiele...
Postaram się w tempie teleekspresowym nadrobić moją trzytygodniową blogową przerwę.

Święta
Boże Narodzenie spędziliśmy u dziadków. Część u jednych, część u drugich.
Było bardzo fajnie! Dużo prezentów i dużo dobrego jedzonka (mnie to co prawda nie dotyczyło, ale tak przypuszczam, bo dochodziły do mnie same zadowolone odgłosy w trakcie spożywania; te po spożyciu były mniej zadowolone, ale również świadczyły o tym, że potrawy były pycha). Było również dużo śmiechu.
Wigilijnym hitem stała się moja nowa czapka, w której wyglądam jak arabski terrorysta. Mój widok (zdj. poniżej) wywołał ogromny atak śmiechu - taki do posikania! Podejrzewam nawet, że przynajmniej tacie mogło się to przydarzyć, bo ze śmiechu aż się turlał po podłodze i płynęły mu łzy. A wiadomo - jak woda idzie - to i górą, i dołem :)


Sylwester
W Sylwestra postanowiłam zaszaleć i broń Boże nie przegapić północy. Obudziłam się zatem około 22 i od tej pory aż do pierwszej w nocy moją wbudowaną syreną alarmową ogłaszałam nadejście Nowego Roku. Sprawdziłam się w tej roli rewelacyjnie - nikt nie usnął, nikt nie przegapił szampana, ani fajerwerków :)

Zęby
W tzw. międzyczasie pojawiły się w mojej paszczy dwa nowe zęby - górne jedynki. Pech chciał, że wykiełkowały zostawiając pomiędzy sobą dość dużą przerwę. Wyglądam trochę jak córka Karolaka i Vanessy Paradis... Choć mówi się, że diastema jest modna... to ja chyba wolę uzębienie w szyku zwartym.

Pól-Sierotka Marysia
Spokojnie! Spokojnie! Wszyscy żyją, a sierotką bywam jeno tymczasową, bo najpierw wyjechała mama zostawiając mnie pod tatowo-babciną opieką (o czym zdążyłam już napisać), a teraz teraz wyjechał tata. Różnica taka, że mama pojechała do pracy (cały dzionek haru-haru...), a ojciec-hulaka (...potem z forsą idź do baru...) alkoholizuje się to tu, to tam.

Nowa koleżanka
Wczoraj natomiast odwiedziła nas mamy koleżanka z dawnych (oj, bardzo dawnych) lat wraz ze swoją ciut starszą ode mnie córeczką Magdą. Na wstępie musiałyśmy się trochę "obwąchać", ale szybko znalazłyśmy wspólny język i tak się naplotkowałyśmy... że hej! Wy się pewnie zastanawiacie o czym takie małe damy mogą plotkować?!? Tematów jest całe mnóstwo. Na przykład: temat dla każdej kobiitki, w każdym wieku, czyli szmatki. Po drugie: sprawy intymne, czyli nietrzymanie moczu (podobno ma to co trzecia kobieta!!!) vs. chłonność nowych pieluszek firmy Pampers. Po trzecie: chłopaki - pluszaki (ja na razie tylko z takimi mam do czynienia, bo rodzice mnie mocno izolują od rówieśników przeciwnej płci, mówiąc, że mam czas do 30-tki). Po czwarte..., po piąte..., po osiemdziesiąte trzecie... po sto dwudzieste piąte... Cztery godziny minęły jak z bicza strzelił. I już myślimy, żeby się spotkać na kolejną rundkę:)

Mam jeszcze jedną nowinę, ale do niej potrzebny jest materiał filmowy.
Postaram się jeszcze dziś odsłonić tajemnicę tajemną:)
A tymczasem adios!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.