Obiecałam dłuższą notkę, a więc proszę bardzo - oto ona.
Ostatnie dni były pełne wrażeń.
Po pierwsze.
Dowiedziałam się o dwóch doniosłych wydarzeniach, które w niedługim czasie odmienią nasze życie. O pierwszym poinformuję już niedługo (mama opracowuje specjalną formę komunikatu, bo ona nie może tak po prostu..), a z ogłoszeniem drugiego jeszcze się wstrzymam, żeby niczego nie zapeszyć. Ale prędzej czy później pojawię się i z tą informacją.
Po drugie.
Mieliśmy ostatnio gości (z dalekiej krainy zwanej Pyrlandią): Babcię Jadzię, Dziadka Antka i Ciocię Zuzię. Było bardzo fajnie, bo wszyscy się ze mną chcieli bawić. A mnie się tak podobało, że postanowiłam zrezygnować na czas ich wizyty ze spania i domagałam się uwagi (głośno, a jakże!) w godzinach wieczornych, późnonocnych i wczesnoporannych. Rodzice lekko pobledli, ale już z powrotem nabrali kolorów, a ja wróciłam do normalnego rytmu.
Po trzecie.
Zdobywam nowe sprawności i doskonalę te już nabyte:
- potrafię bardzo ładnie gryźć i przeżuwać jedzenie (bez krztuszenia i udawania, że paw nadlatuje)
- wcinam prawie-dorosłe śniadanka
- uciekam przed mamą, jak ta zaczyna pogoń za mną wołając "zaraz cię złapię!!!"
- bardzo precyzyjnie dłubię tacie w uchu (na tzw. wysoki połysk :D)
- siedząc "na barana" przytrzymuję się albo tatowych (hehe) włosów, albo uszu
- uwielbiam podgryzać przedmioty martwe i żywe (klocki, książki, dywaniki, krzesła, stoły, udka, rączki, garnki, łyżki i poliki)
- śmigam na czterech perfekcyjnie
- siedzę bardzo stabilnie
- umiem piszczeć tak, że bębenki pękają
- mówię ładnie "mama" i "tata" - na razie bez zrozumienia, ale i tak sprawia to wielką radość rodzicom
I to by było chyba wszystko na tą chwilę.
Do następnego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.