Podczas wczorajszego spaceru udało mi się uchwycić kilka ładnych widoczków.
Niebo pocięte skrzydłami samolotów przelatujących nad naszym dachem
Księżyc co to za wcześnie się zjawił na warcie
Słońce po podwieczorku
Kotek dla taty, przez którego mama wlazła w wielką psią kupę
(tzn. przez kotka, a nie przez tatę!)
I smakowicie wyglądające kuleczki, których mama zabroniła jeść :(
Podejrzewam, że to był ostatni tak ładny dzień tej jesieni. Dziś jest zupełnie na odwrót - słońca ani krzty, niebo szare jak pomyje i przeszywający ziąb. Brrrr!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.